This Just Sex

poniedziałek, 3 lipca 2017

Rozdział 12

Cichy szelest wyrywa mnie z zamyśleń. Może dobiegał z piętra albo cholera wie, ona jest gdzieś w domu i muszę ją znaleźć. Stawiam delikatne kroki i odwiedzam kolejne pokoje mam nadzieję, że siedzi gdzieś na dupie, a nie popierdala po całym domu i się chichra. Po dobrych kilkunastu minutach wracam do punktu wyjścia i gdy zmęczony chcę już walnąć się na łóżko coś pcha mnie na nie. Trudno nie idzie domyślić się, że to Re bo nikogo innego w domu nie ma, ale i tak oglądam się za siebie żeby upewnić się co do mojej teorii.

-Jesteś chorą psychopatką.-Mówię resztką sił.
-Dlaczego? Ja tam bawiłam się świetnie szczególnie ,wtedy gdy zacząłeś się wkurwiać coraz bardziej.-Chichocze i kładzie się obok mnie. Wiedziałem, że się na mnie gapi głupi pizdokleszcz, jak mogłem jej nie widzieć.
-Ehh, wracając o co chodziło z tą grą?
-Miałeś się zmęczyć.
-Serio!
-Nie no nudziło mi się-Ja jebie jeszcze lepiej. Nic nie mówię, zamykam oczy próbując odpocząć. W jednej chwili moje powieki stają się ciężkie poczułem to narastające we mnie zmęczenie, a po paru chwilach przeniosło mnie do krainy Morfeusza.
Gdy się budzę odczuwam ból wszystkich mięśniach. Chyba ostatnio męczy mnie nawet chodzenie. A ni mi się śni wstawać! Rozglądam się po pokoju jednak dostrzegam, że jestem sam.
-Re?-Pytam z moją typową chrypka, a po chwili odchrząkuję żeby się jej pozbyć.
Cisza.
-Znowu porypana zabawa w chowanego? Chyba chcesz mnie dzisiaj wyjątkowo wnerwić Re.-Mówię po czym jeszcze przez chwile nasłuchuję w nadziei, że mi odpowie jednak nadaremno. Fatyguję się i ślamazarnie ruszam swój tyłek z kanapy. Kieruję się po schodach na piętro i szukam swojej niedawno pozostawionej tu kurtki. Kucam na podłogę i gorączkowo próbuję odnaleźć w niej moją już otwartą paczkę czerwonych marlboro. Na marne. Kurwa! Nie zastanawiając się, gdzie mogła zniknąć idę do sypialni i z szafki obok łóżka wyciągam nową jeszcze zafoliowaną. Pozbywam się zbędnych zabezpieczeń, a gdy w końcu docieram do celu łapie za papierosa i wkładam go miedzy swoje wargi. Zapalniczką leżąca nieopodal odpalam swojego peta. Zaciągam się pierwszą partią dymu i wychodzę na balkon. Opieram się przedramionami o barierkę i podziwiam widoki. Naprzeciw, dół, góra, srający ptak, lewo, kurwa! Odskakuję, a serce na sekundę zabiło mi szybciej. Renee stoi po drugiej stronie balkonu i choć nieźle się przestraszyłem dostrzegając ją dopiero teraz ona wygląda na niewzruszoną. Chyba w ogóle mnie nie zauważyła. Gdy przyglądam się uważniej stoi ona w takiej samej pozycji jak ja przed chwilą. Ustami podtrzymuje swojego papierosa, a w jej prawej dłoni leży jak mniemam moja zaginiona paczka marlboro. Nie mogę oderwać od niej wzroku więc przyglądam się dalej jej kolejnym ruchom. Niedopałek ląduje pomiędzy dwa jej palce wcześniej wzięła głębszego bucha po czym zaciągnęła się i wydmuchała resztę dymu, który pozostał. Gdy raz za razem oplatała swoimi soczystymi wargami filtr niedopałka wyglądało to coraz seksowniej.
-Em...Re?-Wołam ją cicho jednak nie zwraca na mnie uwagi. Decyduje wtedy, że do niej podejdę. Mój papieros dawno zgasł przez to, że nie zwracałem na niego uwagi więc wylądował za barierką. Biorę głębszy wdech i obejmuję dziewczynę w tali, wtedy jej wzrok przenosi się na moją osobę. Ostatni raz zaciąga się niedopałkiem po czym wywala go i łapie ze mną kontakt wzrokowy. Między nami dalej panuje niezręczna cisza, a Renee chyba nie ma zamiaru w najbliższych chwilach się odezwać.
-Halo, co jest?
-A nie wiem tak jakoś wzięło mnie na myślenie.- Jej mina zrobiła się jeszcze bardziej neutralna niż wcześniej.
-Może pójdziemy do środka? Zapowiada się na deszcz.-Proponuję, a dziewczyna tylko skinęła głową. Dalej obejmując ją w tali weszliśmy razem do domu. Pokierowałem Re w stronę łóżka i wygodnie się na nim ułożyliśmy. Już zaczynałem ją tulić, kiedy zadała mi pytanie.
-To pożądanie czy coś do mnie czujesz?-Co? O co jej chodzi.
-Co masz na myśli?-Pytam i z niecierpliwieniem czekam na odpowiedz.
-No bo to wszystko wygląda tak nierealnie. Ty 20 lat ja 15 a siedzimy sobie i to, co robimy cały czas te rzeczy są tak chore i pojebane. Nie wiem już, co ja mam sobie myśleć czuję, że coś jest na rzeczy bo to po tobie widzę, ale tak trudno cię rozgryźć Harry Styles'ie.-Aż zaniemówiłem nie byłem gotowy na takie słowa, nigdy chyba nie byłbym na takie coś gotowy. Myślę, że pora ogarnąć swój tyłek i zrobić pewnie najgłupszą rzecz w życiu. Posłucham tego, co tam mi w środku rzekomo dobre wybory podejmuje.
-Przyznam, że przygniotłaś mnie do muru tymi słowami i pierwszy raz jestem w takiej sytuacji. Nie chodzi mi o określenie się co do drugiej osoby, ale o to, że ja naprawdę ...że namieszałaś mi w głowie i szczerze jest tam niezły rozpiździel. Może to nie jest najromantyczniejsze co mogłabyś usłyszeć, ale jest to moimi słowami i  na serio.-Biorę trochę powietrza do płuc i wydychając je kończę.-Oczywiście jeśli chodzi o pożądanie to muszę się powstrzymywać przed wsadzeniem ci za każdym razem, kiedy cię widzę. A fakt, że tylko ja byłem tam niżej sprawia, że to wszystko jest jeszcze bardziej seksowne.-Przygryzam wargę próbując tym zakryć swój uśmieszek, który formuje się na mojej twarzy. Re z jednej strony jest poważna, a z drugiej widać że ma ochotę uśmiechać się do bólu.
-Harry?
-Tak?-Dopytuję.
-Ostatniej nocy miałeś koszmar długo nie spałeś, gdy ci się udało zacząłeś się miotać, krzyczeć, a ja cały czas cie tuliłam nie wiedziałam co się dzieje.-Gdy to mówi wygląda jakby zaraz miała się popłakać, dostała ciarek i zadrżała jej warga. Wygląda teraz jak 7 nieszczęść i była właśnie pierwszym świadkiem moich koszmarów.
-W nocy śnią mi się same złe rzeczy, zawsze.-Wzdycham i obejmuje mocniej rudowłosą na myśl tego co dzieje się, gdy zamknę oczy.
-Co  to jest Harry?-Jej ciekawość jest naprawdę nie do zniesienia. Jednak biorąc pod uwagę sytuację powiem jej.
-Zazwyczaj są to wspomnienia. Wszystkie złe i upokarzające momenty w moim życiu. Czasem też śni mi się ból sprawiany bliskiej mi osobie. Jestem wtedy jakby obserwatorem a co najgorsze nic nie mogę zrobić stoję bezradnie i cierpię. Wczoraj we śnie widziałem ciebie. Byłaś na imprezie, ktoś dolał ci coś do drinka. Potem grupa kolesi cię zabrała i gdzieś wywiozła robili z tobą takie obrzydliwe rzeczy, a ja miałam wrażenie, że walę w szybę gdzie po drugiej jej stronie mnie po prostu nie ma. Nie uratowałem cię Re, zawsze tak to się kończy, a tak bardzo cierpiałaś.-Moje oczy pociemniały, a emocje zrobiły mętlik w głowie. Pierwszy raz się komuś z tego zwierzyłem.
-Nie sądziłam, że może chodzić o coś takiego.-Dziewczyna odwzajemniła mój uścisk.-Ale wiesz Harry jestem przy tobie nie wiem czy to coś da, ale postaram się, żeby już nigdy nie śnił ci się żaden koszmar.-Mimowolnie uśmiechnąłem się na te słowa chociaż do cholery to chyba nie możliwe, ale chcę w to wierzyć.
-Skarbie, a ty czemu sprzedałaś swoje dziewictwo?-W sumie nie obchodziło mnie to jakoś, ale skoro kawa na ławę to po prosu kawa na ławę. Renee zaczęła dłonią pocierać swoje lewe ramie i szybko odwróciła wzrok.
-To po prostu głupie no może tylko po części.-Nerwowo się zaśmiała.-A wiec wiesz jak to w szkole, każdy każdego zna, wszyscy się bzykali i pozostałam taka ja chodząca ameba. Od początku nie uważałam, że dziewictwo to jest coś świętego i wyjątkowego bo pierwszy raz w naprawdę dużej ilości wypadków nie kończy się związkiem, a potem długo i szczęśliwie. Ja chciałam po prostu zobaczyć jak to jest odczuć to na własnej skórze. Może też i trochę poznać kogoś nowego, kto okazałby się naprawdę ciekawą osobą, a żeby nie wyjść na dziwkę za darmo i w sumie coś z tego mieć to zorganizowałam licytacje, żeby potem opłacić sobie studia. Jednak twoja kwota tak zwaliła mnie z nóg, że do tej pory nie wiem na co przeznaczyć tyle pieniędzy.-Chichocze patrząc mi w oczy.
Kiedy opowiadała o dziewictwie wytężałem słuch jeszcze bardziej zaciekawiony, ponieważ uważam dosłownie tak samo. Potem przyznam słuchałem Rudowłosą, tylko co drugie słowo, dlatego że tylko jedno zdanie chodziło mi po głowie.
- W tym wypadku Re czuję, że ja byłem twoim pierwszym, a ty będziesz moją ostatnią.

środa, 20 stycznia 2016

Rozdział 11

Zapach jej owocowych perfum momentalnie wypełnia mój pokój.

-Ohh Harry wiem zachowałam się głupio, obudziłam cię pewnie co?-Szepcze i ponownie zaczyna bawić się palcami.

-Tak się składa, że akurat tylko leżałem.-Wyjaśniam.-Naprawdę się stęskniłaś?-Pytam próbując złapać z nią kontakt wzrokowy jednak ona patrzy w nieznajomy mi punkt i tylko kiwa twierdząco głową.-Powiedz to.-Naciskam na nią zaciskając dłonie w pięści.

-Tak..stęskniłam.

-Dlaczego Re?-To pytanie nurtuje mnie jak nic innego w tej chwili. Czekam na odpowiedź ale nie jestem pewien czy będę nią zachwycony.

-Sama do końca nie wiem Harry.-Gdy tylko wypowiada moje imię miękną mi nogi, uspokajam oddech i wracam do rozmowy.

-Zakochałaś się?

-Co?! Nie! Czy jak kobieta mówi, że się stęskniła od razu oznacza to, że się zakochała?-Rudowołosa wstaje wyraźnie zdenerwowana tym co powiedziałem jednak głupi nie jestem i widzę, że chyba mam rację. Ignoruję jej zachowanie i po prostu całuję ją w usta. Renee odwzajemnia moje pocałunki a gdy odrywamy się od siebie zbieram powietrze do płuc. Teraz to ja nie wiem co jej powiedzieć, z jednej strony odprawiłbym ją do domu i zapomniał, że w ogóle istnieje a, z drugiej po prostu przytulił tak mocno jak jeszcze ostatnio chciałem. Wybieram jednak improwizację i borę dziewczynę na ramiona ciągnąc ją do mojej sypialni. Nie mówię nic jednak jej zdarzyło coś się bąknąć pod nosem w momencie kiedy ją niosłem. Rozbieram ją do bielizny kładąc jej ciuchy w schludnie pozgniatanej kupce na krześle. Układam się wygodnie na moim miejscu w łóżku i obejmuję dziewczynę ramieniem. W pozycji na łyżeczkę próbuję usnąć z nadzieją że Re robi właśnie to samo. Jestem jeszcze zbyt zmęczony żeby racjonalnie myśleć.
Budzę się po paru godzinach i delikatnie drapię się po karku rozglądając się przy tym dookoła. Jestem sam, typowe dziewczyny najwyraźniej tak lubią. Nie przejmuję się zbytnio tym faktem i idę w kierunku drzwi natomiast na nich jest powieszona kartka a na niej napisane kobiecym pismem "Jak już ruszyłeś swoją leniwą dupę z łóżka i wreszcie to czytasz to może chciałbyś zagrać w grę?". Co? To kompletnie nie ma sensu, jaka gra nic nawet nie pisze. Kartkę zostawiam w pokoju i na bokserkach schodzę na parter domu.

-Re? Jesteś tutaj?-Cisza. Jak w jakimś horrorze, normalnie powiało grozą, ale taką z lumpeksu. Chodzę po mieszkaniu i wszędzie jej szukam jednak bez żadnych wyników moich starań. Dobra albo zjadły ją muszki owocówki albo wisi na jakiejś lampie i udaje tarzana. Na tą myśl spoglądam przelotnie na lampę dla bezpieczeństwa jednak Re prosto z drzewa tam nie ma. W sumie dobrze, że tego nie słyszy bo byłaby Re z piłą mechaniczną. Tak, jestem popierdolony, a teraz w bonusie nie wiem co zrobić, chyba jestem na takie gierki za głupi..

wtorek, 17 listopada 2015

Rozdział 10

Dobijam się jednak nikt nie odbiera, może dlatego, że jest już późno i śpi. Liczyłem że usłyszę jej głos w słuchawce jednak szybko mi to przeszło, mówi się trudno.



-Wszystko w porządku?-Słyszę znajomy mi, zatroskany głos. Louis.




-Tak, tylko dziwnie się czuję.-Przyznaję a brunet kładzie mi dłoń na ramieniu.




-Chodzi o nią, prawda?-Pyta a mi lekko otwierają się usta, ciekawe po czym rozpoznał. W odpowiedzi tylko kiwam głową i słucham dalej Lou.- Nie pierdol, że się zakochałeś.




-No co ty, widzieliśmy się dopiero kilka razy, ale mam dziwną ochotę mocno ją teraz przytulić.-Słabo uśmiecham się sam do siebie.




-Dopiero co zrobiłeś jakiejś przypadkowej lasce malinkę.-Uświadamia mnie Louis.




-Ma na imię Natasha.




-Ohh Harry, tańczyłeś z całym tłumem lasek.-Wzdycha chłopak i zabiera rękę.




-Masz racje, może to przez ten alkohol, Re to zwykłą laska, którą po prostu przeleciałem.-Przyznaję a Lou szczerzy się w moją stronę bez słowa.-Idziemy się napić? Zaschło mi w gardle.-Pytam a brunet ciągnie mnie do środka. Wypijamy kilka shotów na raz i wracamy na parkiet. Z godziny na godzinę znowu spijam się coraz bardziej do momentu aż dosłownie urwał mi się film.




Rano  budzi mnie lizanie po twarzy, szybko odpędzam od siebie oślizgły jęzor przecierając oczy. Całkiem spory pies merda przy mnie ogonem. Głowa mi pulsuje więc odprawiam zwierzaka i wstaje z podłogi na której leżałem. Omijam śpiących ludzi i zauważywszy, że jako jedyny nie śpię wracam do domu. sprawdzam telefon jednak nic na nim ciekawego nie ma. Szkoda bo w sumie liczyłem na jakąś wiadomość od Re. W domu wypiłem jeszcze jedno piwo i walnąłem się spać żeby moja głowa przestała wreszcie mnie boleć. Nie wstaje jednak tego dnia tylko następnego o 4 

rano wyspany aż za bardzo. Leże gdy ktoś nagle puka mi do drzwi. Na zegarku widnieje prawie godzina 5 więc jestem dość tym zdziwiony. W progu stoi Re i bawi się palcami.



-Przepraszam Harry mam dość kiepskie wyczucie czasu poza tym byłam w okolicy i pomyślałam że przyjdę..




-Jest 5 rano Renee.




-Oj no dobra stęskniłam się, widziałam że wczoraj dzwoniłeś i nie mogłam przestać myśleć dlaczego.-Słabo się uśmiecha.




-Bo chciałem usłyszeć twój głos.-Mówię prawdę choć po rozmowie z Lou nie wiem czy dalej tak jest. Jak to sam powiedziałem to tylko kolejna laska.-Wejdziesz?


_________________________

Mamy rozdzialik, nie bd się tłumaczyć czemu nie było prędzej bo jak to pewnie większość stwierdzi że to bzdury. Kocham was i do następnego :*

poniedziałek, 14 września 2015

Rozdział 9

Louis zerka na mnie pytający spojrzeniem. Oczywiście, że nie chcę się całować z najlepszym kumplem ale to w końcu zabawa a Lou nie wydaje się zaprzeczać gdy pochylam ku niemu głowę. Milimetry od jego twarzy przymykam oczy i rozchylam lekko wargi. Ciepły oddech bruneta odbija się od mojej twarzy za każdym razem gdy wypuszcza powietrze i już wtedy czuję, że jest tak samo pijany jak ja. Kilka osób w tłumie pospiesza nas widząc jak przez kilka dobrych chwil tkwimy w obecnej pozycji jednak ignoruję to. Moje wargi lekko drżą gdy spotykają się z chłodnymi Louisa. Muskamy się przez chwile aż jego język wpycha mi się do buzi. Zachłannie odwzajemniam gest wydając się tym całkowicie pochłonięty. Prawie wsysamy sobie twarze co jednak nie sprawia, że jestem już nasycony tym pocałunkiem. Czuję się jakbym robił to pierwszy raz, poznawał wszystko na nowo.


-Ej! Starczy już tego..-Przerywa nam obcy głos w tłumie na co wracam do poprzedniej pozycji.



-Um to gramy dalej?-Pytam onieśmielony. Wszystkie spojrzenia lądują na mojej osobie przez co wydaję z siebie głośny chichot jednak nie polepsza to tego jak się teraz czuję. Nikt nie odpowiada na moje pytanie dlatego biorę butelkę w dłonie i kręcę nią.



-To było hot.-Szepnęła mi Natasha na ucho z szerokim uśmiechem na twarzy. Moje policzki momentalnie zrobiły się czerwone jednak żeby nie przykuwało to uwagi innych czym prędzej ochłonąłem. Butelka zatrzymała się na dziewczynie z którą już dzisiaj zdążyłem tańczyć. Nazywała się Natalia a może Anne?



-Prawda czy zadanie?



-Zadanie.-Jest bardzo pewna siebie. Mimowolnie się do niej uśmiecham.



-Do końca gry siedzisz na bieliźnie. O ile ją masz.-Śmieję się a co niektórzy razem ze mną. Brunetka jednak ignoruje to i z głupkowatą miną ściąga swoją sukienkę ukazując wszystkim koronkową, czerwoną bieliznę. Ignoruję swojego kolegę w majtkach i skupiam się dalej na grze. Zadania są coraz bardziej chore i nie narażając już więcej siebie idę do kuchni. Robię kilka shotów natychmiast je pijąc. Alkohol jest kojący i sprawia, że jestem już naprawdę pijany. W pewnym momencie przypominam sobie o smsach, które wymieniłem z Re i sprawdzam swój telefon w poszukiwaniu czegoś od niej nowego. Gdy nic nie znajduję wyraźnie znudzony idę na zewnątrz się trochę przewietrzyć. Zimne powietrze gładzi moją spoconą skórę. 



Pytam jakichś przypadkowych kolesi o szluga a gdy trafia on do moich rąk czym prędzej go odpalam i głęboko się nim zaciągam. Moja wolna dłoń znów ląduje w kieszeni i wyciąga z niej iPhona. Znudzony sunę palcem po ekranie wybierając jej numer.



______________________________________

I co sądzicie o rozdziale? Krótki ale to dlatego że, nikt się tu zbyt nie udzielał.

Ludzie komentujcie no to przecież tylko moment a dla mnie motywacja!;(

niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 8

Następnego ranka wstałem jakoś około 13 o dziwo wyspany. Zszedłem po schodach z mojej sypialni prosto do kuchni. Sięgnąłem dłonią do lodówki wyciągając z niej odpowiednio schłodzone piwo po czym otwierając je upiłem pierwsze kilka łyków. Orzeźwienie opanowało moje ciało przez co postanowiłem usiąść na kuchennym blacie. Gdy zdecydowałem zerować usłyszałem dzwonek mojego telefonu przez co zakrztusiłem się i trochę oblałem jednak fart, że byłem bez koszulki. Dźwięk piosenki zespołu "The Beatles" dobiegał z mojej sypialni w której zostawiłem telefon, szybko pobiegłem odebrać. Louis? Ciekawe czemu dzwoni..


*



-Co jest?-Pytam wkładając dłoń do kieszeni moich nocnych spodenek.



-Też miło mi cię słyszeć Harry, hej!



-Boże Lou.-Chichoczę a chłopak razem ze mną.-Co cię skłoniło do wybrania mojego numeru?-Pytam a on poważnieje po drugiej stronie słuchawki i natychmiast mówi.



-A więc Ash ma dzisiaj urodziny, chyba wiesz co to oznacza.-Śmieje się brunet.



-Impreza.-Oznajmiam a on przytakuje.



-Zabierzesz się ze mną? Mojego najlepszego przyjaciele nie może tam zabraknąć!



-Oj Lou bo się zarumienię.-Szczerzę się jak głupi do telefonu.-O której się zaczyna?-Pytam.



-18, Ash chce szaleć jak najdłużej.-Oznajmia niebieskooki po czym proponuje, że przyjedzie po mnie o 17.30. Zgadzam się i kończę rozmowę by mieć jak najwięcej czasu na ogarnięcie się.



*



Czym prędzej odkładam telefon na łóżko i wędruję do łazienki by zmyć z siebie już zaschnięte piwo. Kąpiel zajmuje mi godzinę a wysuszenie włosów i ogarnięcie ich jakoś dodatkowe 30 minut. Kocham wiedzieć, że wyglądam dobrze. To jakaś moje dziwna fobia. Stojąc przy szafie staram wybrać sobie jakiś zestaw ubrań. Przymierzając parę moich strojów nic nie wpada mi do gustu dlatego stawiam na standard. Szary t-shirt a na to niebieska koszula w kratę z krótkimi lekko podwiniętymi rękawami. Wkładam do tego czarne rurki i białe conversy jednak oglądając się w lustrze odnoszę wrażenie, że czegoś mi tu brakuje. Podchodzę do małej szafeczki koło łóżka wyjmując z niej naszyjnik z wzorem papierowego samolocika i zakładam go na szyje. Ujmuję zawieszkę w dłoni dalej patrząc na swoje odbicie. Chciałbym żeby dostała go ode mnie jakaś wyjątkowa osoba. Poza tym byłoby to niewiarygodnie podniecające.  Tak budzić się z rana i widzieć ukochaną osobę w twojej koszulce, śpiącą i z naszyjnikiem który bezwładnie spoczywa na jej szyi. Mam nadzieję, że kiedyś doczekam się tego widoku.



Równo jak w zegarku o 17.30 Louis już czeka pod moim domem. Przed wyjściem do niego zgarniam swój telefon, portfel i klucze od mieszkania. Zamykam za sobą drzwi i zajmuję miejsce obok bruneta w pojeździe. W drodze opowiadam Lou o moim ostatnim spotkaniu z Re i mówię, że to naprawdę fajna dziewczyna. Niebieskooki śmieje się, że Renee go zastąpi i to ona będzie moją przyjaciółką. Nie interpretuje tego tylko śmieję się razem z nim w odpowiedzi. Nim się oglądam jesteśmy już na miejscu. Po zamknięciu auta przekraczamy próg posesji Ashtona. Ludzi nie jest zbyt wiele za to niektórzy są już ostro pijani. Wchodzimy do domu i od razu widzimy swoich kumpli w tym solenizanta. Witamy każdego i razem z Lou częstujemy się piwem dołączając do rozmowy. W trakcie słuchania jednego z wyczynów Liama wibruje mi kieszeń a ja sprawdzam wyświetlacz. Re wysłała mi sms'a.



Nadawca: Re xx



Odbiorca: Harry



Robisz coś jutro? :)



Nadawca: Harry



Odbiorca: Re xx



Um..wydaje mi się, że nie. A co?



Nadawca: Re xx



Odbiorca: Harry



Chciałam pójść na nowy film do kina ale niezbyt mam z kim iść.



Nadawca: Harry



Odbiorca: Re xx



Nie ma sprawy, mogę cię zabrać kochana.



Nadawca: Re xx



Odbiorca: Harry



Ojeju. Bądź po mnie o 20!;*



Nasza sms'owa rozmowa trwa jeszcze trochę a ja dopiero zauważam, że sączę już 3 piwo. Troszkę zaczyna mnie mulić jednak wcięty jeszcze nie jestem. Niall wciska we mnie kilka drinków i gdy alkohol daję się we znaki jest godzina 21. Muzyka głośno dudni a wszyscy zaczynają tańczyć łącznie ze mną, nie wygląda to najlepiej ale bawię się dobrze. Parę lasek przelotnie do mnie dołączyło jednak z ostatnią z nich przetańczyłem prawie cały wieczór aż do momentu gdy Ashton zawołał wszystkich do gry w butelkę. Usiedliśmy w kółku a brunetka o imieniu Natasha zajęła miejsce obok mnie. Zabawa była całkiem fajna a pytania i zadania urozmaicone. Wszystko co musiałem robić polegało głównie na zerowaniu drinków i piwa ponieważ za każdym razem wybierałem zadanie. Jakoś w połowie gry dziewczyna położyła dłoń na moim udzie co oczywiście zignorowałem. Gdy kolejnym razem padło na mnie miałem zrobić Natashy malinkę. Nachyliłem się do dziewczyny i całując jej szyję przystąpiłem do działania. Co moment lekko drgała i zaczęła głośniej oddychać a gdy skończyłem jej oczy przez jakiś czas były jeszcze zamknięte. Oblizałem dolną wargę i dalej śledziłem poczynania gry będąc już kompletnie pijany. Luke miał twerkować penisem co wyglądało oczywiście komicznie, Liam zlizywał drinka z brzucha jakiejś panienki a Zayn ogolił sobie lewą nogę woskiem. Gdy kolejny raz padło na mnie ponownie poprosiłem o zadanie. Wymyślała je dziewczyna której imię już zdążyło ulecieć mi z głowy, jednak to co powiedziała sprawiło, że otworzyłem szeroko oczy.



-Poproszę o namiętny pocałunek z języczkiem w wykonaniu twoim i ... Louisa.


________________________________

I co sądzicie o rozdziale? Tego to się na pewno nie spodziewaliście. Jeśli są jakieś błędy oczywiście przepraszam. Chętnie chciałabym posłuchać waszych opinii. Do następnego! :D

Proszę o komentowanie! :)

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 7

-Nie ubrałaś za dużych ?-Pytam próbując jakoś zagadać.
-To twoje majtki Harry, raczej nie masz mojego rozmiaru.-Odpowiada lekko się przy tym śmiejąc.
-Fakt.-Przygryzam wargę i pstrykam Renee w ucho.
-Ej! To bolało.-Dziewczyna piszczy i pociera się przez moment za ucho a ja ponawiam ruch.-Co z tobą nie tak?
-Przypuszczam, że wszystko ale się tym nie chwalę.-Chichoczę robiąc przy tym jakąś głupią minę. Re przez moment się ze mnie śmieje jednak czym prędzej stara się wrócić do normalnego stanu i cichnie.
-Um ..Harry?-Splata swoje palce i spuszcza wzrok.
-Mów o co chodzi kotku.
-Lubisz mnie?-Pyta a jej policzki oblewa czerwień. Posyła mi lekki uśmiech jednak unika mojego spojrzenia.
-Jasne co to za głupie pytanie!-Odpowiadam a jej jakby kamień spadł z serca.-Owszem nasza relacja jest dość dziwna i nie znam cię w 100% ale lubię twoje towarzystwo Re.-Zakładam pasmo włosów za jej drobne ucho. Płomiennowłosa chichocze i opiera głowę o poduszkę na kanapie.
-Wolę dziwną niż żeby była nudna i zwyczajna.-Dziewczyna unosi kąciki ust oblizując kusząco językiem dolną wargę. Odpowiadam jej tak samo szerokim uśmiechem i przybliżam twarz do jej.-Pocałujesz mnie czy mam dalej czekać?-Re zaczyna chichotać a ja uciszam ją swoimi wargami. Pocałunki są delikatne i niebywale namiętne jednak by Renee ponownie się na mnie nie rzuciła po paru buziakach odsuwam się. Czuje się inaczej niż zawsze, normalnie dobierałbym się do niej wszystkimi możliwymi sposobami ale teraz choć też mam na nią ochotę nie chcę tego robić. Jest to na razie na tyle pojebane, że jeszcze tego nie ogarnąłem.
-Myślisz nad czymś? Bo tak patrzysz..
-Zastanawiam się czy tobie serio stanął czy dostałam jakiegoś oczopląsu.-Usta otwierają mi się na te słowa i niezbyt wiem co odpowiedzieć przez co dziewczyna wpada w wyraźne rozbawienie.
-A nawet jeśli mi stanął to co? Może znudziło mu się siedzenie w majtkach.-Szyderczy uśmieszek wkrada mi się na twarz na co Re klepie mnie dłonią w ramię.
-Zboczeniec.
-Kto tu jest zboczony, ja nie zacząłem.-Mówię a dziewczyna wywraca oczami na moje słowa.-Podasz mi pilota?-Pytam zmieniając jakoś temat.
-Nie.-Odpowiada krótko będąc rozbawiona swoją wypowiedzią.
-Boże bo daleko masz.-Bąkam sięgając przez dziewczynę po urządzenie. Jak na złość opieram się o nią i udaję, że nie mam sił by się podnieść.
-Wstawaj grubasie!-Płomiennowłosa próbuję mnie zepchnąć jednak ja ani drgnę.
-Chcesz to możemy zamienić się miejscami.-Chichoczę i wracają do mnie zboczone wizje. Zaczynam czuć się przy niej coraz bardziej swobodnie.
-Nie dzięki Harold, wolę patrzeć na ciebie z góry.-Ignoruje fakt iż nazwała mnie Haroldem dlatego w odpowiedzi na jej wypowiedź, milczę. Droczenie się z Renee jest całkiem przyjemne więc robiłem to praktycznie non stop. Płomiennowłosa o mało co mnie nie skopała ale nie przejąłem się tym gdyż wyglądała wtedy naprawdę uroczo. To chyba leży w naturze każdej dziewczyny. Bycie słodkim jak pingwinek. 
Gdy nadszedł koniec naszego wylegiwania się w domu zabrałem Re na krótki spacer, była nim zachwycona co coraz bardziej na mnie działało. Wiedziałem, że jeszcze trochę i będę próbował ją przelecieć dlatego próbując tego uniknąć wczesnym wieczorem odwiozłem ją do domu.
-Coś myślę, że dzisiaj nie zasnę.-Oznajmiam stojąc w progu jej drzwi.
-Czemu?-Pyta przeczesując dłonią włosy.
-Bo będziesz biegała w mojej głowie przez całą noc.
_____________________________________
Czekałam i czekałam a komentarzy pod poprzednim rozdziałem nie było tyle ile w sumie chciałam. Ludzie to serio motywuje! Mam nadzieję, że po takiej przerwie ktoś to się odezwie bym mogła dalej pisać. Gdy widzę, że ktoś tu jest serio strasznie miło mi się robi i przynajmniej wiem, że nie robię tego dla samej siebie bo tak to bym wcale nie musiała tego publikować. Czekam na wasze reakcje po rozdziale i w ogóle na odzew od was :)

czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 6

Jej dłonie wędrują pod moją koszulkę, opuszkami palców gładzi zarysy moich mięśni sprawiając, że lekko się napinam. Przymykam oczy, zagryzam wargę i minimalnie odchylam głowę do tyłu. Czuję się jakby sparaliżowany, wiem, że to co zaraz może się stać jest złe ale nie umiem się oprzeć jej gestom. Pogrążony w myślach nie zauważyłem kiedy jej dłonie zeszły niżej. Sunęła ręką po moim penisie z niebywałą pewnością i .. precyzją a ja pomimo tego dalej stałem jak słup. Gwałtownie pociągnęła za mój pasek od spodni tym samym zmniejszając naszą odległość ciał do zera. Wyciągnęła głowę lekko w górę i momentalnie wpiła się w moje usta. Mimo, że za pierwszym razem gdy się całowaliśmy nie wychodziło jej to zbyt dobrze, teraz robi to swobodnie i o niebo lepiej. Wzięła moje dłonie i umiejscowiła je tak jak chciała, a ja uległem i nie zabrałem ich. Prawa delikatnie zaczęła gładzić jej brzuch a lewa bez zahamowań wciskała się do jej majtek. Jednak gdy Re wskoczyła na moje biodra i oplotła mnie nogami ja już byłem przy jej wejściu. Oparła głowę o moje ramie dysząc mi do ucha. Miałem już wcisnąć w nią dwa palce jednak poczułem, że coś mnie zatrzymuje więc cofnąłem dłoń a dziewczynę odstawiłem na ziemię.
-Nie zrobię tego.-Usta układają mi się w cienką linię.
-Dlaczego ?-Spytała. Nie zwróciłem na to uwagi szczerze to nawet nie chciałem, dlatego opuściłem łazienkę zostawiając ją samą. Moje nogi zaprowadziły mnie do jednej z sypiali na piętrze. Położyłem się na wielkim łóżku po środku pokoju i rozmyślałem. Czemu życie nie może być takie proste ? Czemu nie mogłem po prostu dać jej tego czego chciała ? Niee, to naprawdę jest ostro pojebane.
-Harry?-Słyszę delikatne pukanie do drzwi i jej cichy głosik. Re niepewnie wchodzi do pokoju w którym jestem i zajmuje miejsce obok mnie na łóżku.-Ja przepraszam, możliwe, że trochę mnie poniosło.-Przyznaje i patrzy mi głęboko w oczy.
-Trochę ?
-Dobra, trochę bardzo.
-Wiesz Re gdyby nie to, że masz 15 lat pewnie i przeleciałbym cię w tej łazience ale tak to odnoszę wrażenie jakbym cię gwałcił. Poza tym jak ktoś się dowie, że w ogóle to robiliśmy pewnie trafiłbym do więzienia.-Mówię to a kamień spada mi z serca, musiałem się z tego wygadać.
-Nikt się nie dowie Harry, to będzie nasza słodka tajemnica.-Dziewczyna przykłada palec do ust i lekko się uśmiecha.-Szczerze gdybym ci nie powiedziała że mam 15 lat pomyślałbyś, że tyle mam ?
-Oczywiście, że nie! Serio na tyle nie wyglądasz.-Przeczesuję ręką włosy zmieniając swoją pozycję leżącą.
-To może zapomnimy, że ci to mówiłam ?-Przygryza wargę i przysuwa się bliżej mojej osoby.
-Spróbujmy.-Chwilę się namyślam po czym na moją twarz wkrada się szyderczy uśmieszek. Rzucam się na dziewczynę obdarowując ją namiętnymi pocałunkami. Lewa dłoń powoli sunie po jej brzuchu aż wreszcie dociera do majtek, wkładam ją do środka zaczynając tym samym zabawę. Renee ostro się napaliła bo jej cipka jest niebywale mokra. Wsuwam w nią dwa palce dając jej tym samym to o co mnie prędzej prosiła. Głośno dyszy mi do ust przez co jeszcze szybciej się poruszam. 
-Nie potrwa to długo.-Mówię całując jej szyję. Po paru minutach jej majtki zamieniają się w jezioro bez dna a ja wiem, że wreszcie moja ręka może opuścić to miejsce.-Zadowolona ?-Pytam wstając z łóżka.
-Bardzo.-Chichocze także wstając. Jej oddech powoli się uspokaja co wyraźnie widać.
-Może weźmiemy popcorn i coś pooglądamy ?-Proponuję.
-Pewnie tylko um .. pożyczyłbyś mi jakieś bokserki ?-Jej uśmiech jest dość nieśmiały przez co sam lekko unoszę kąciki ust.
-Jasne, weź sobie jakieś z szafki.-Wskazuję palcem na komodę w pokoju.-Widzimy się na dole.-Oznajmiam po czym znikam z jej pola widzenia. Wędruję do kuchni i wkładam paczkę z popcornem do mikrofali. Po upływie 3 minut każde ziarenko jest już gotowe, pakuję je do miski i idę z nią do salonu. Sadzam swój tyłek wygodnie na kanapie i zajadając puszczam jakiś pierwszy lepszy film z TV. Gdy i Re dołącza do mnie obejmuję ją i wspólnie oglądamy ten syf. Tak syf bo zamiast skupić się na fabule podziwiałem płomiennowłosą w moich bokserkach. 

________________________________________________
Witam witam! Mamy rozdział i jestem dość z niego zadowolona. Testy mi już minęły i też poszły całkiem dobrze. Za jakiekolwiek błędy przepraszam. Teraz czekam na rozmaite komentarze i do następnego :*                                    

Szablon by S1K